„Trzeba kolekcjonować mocne wrażenia” – jak to powiedział kiedyś Kuba Brenner. Wiedziony tą maksymą, udałem się (pierwszy raz w życiu) na strzelnicę.

„Pay attention 007…” – uzbrojenie

Chciałem  wypróbować kolejny z atrybutów 007 (o Astonie i Vesper Martini kiedy indziej) – czyli pistolet Walther. W tym przypadku był to model P99, którego Bond używał m. in. w „Jutro nie umiera nigdy”.

Walther P99 (Źródło: Wikipedia)

Drugim pistoletem był Glock 9mm.

Glock 9mm (Źródło: Wikipedia)

Nie będę rozpisywał się o twardych faktach dotyczących samej broni – łatwo znaleźć o tym informacje (polecam Internet ;)). Raczej pokażę parę subiektywnych uczuć człowieka, który nigdy wcześniej nie strzelał z prawdziwej broni.

Gry i filmy, a rzeczywistość

Jak łatwo się domyślić, coś, co w filmach wygląda często bardzo łatwo – w rzeczywistości łatwe nie jest – zwłaszcza dla 100% amatora.

Wyniki pierwszego w życiu strzelania

Tą „10” można uznać za przypadek. Zużyłem 30 nabojów (naliczyłem 19 dziur ;)).

Fizyka to bezlitosna dziwka i 3 zasada dynamiki Newtona szybko pokazuje, jak trudne jest byciem dobrym strzelcem. Piszę oczywiście o odrzucie, który występuje przy każdym strzale i zmusza do ponownego celowania. Domyślam się, że doświadczony strzelec wyrabia sobie umiejętność błyskawicznego celowania po każdym strzale.

Strzelanie jest też męczące dla mięśni rąk – znowu kłania się Pan Newton i jego 3 zasada dynamiki. Jakoś przecież ten odrzut trzeba niwelować.

Zarówno Glock jak i Walther, to w moim odczuciu, broń z tej samej półki. Bardzo podobna waga i gabaryty, bardzo podobny odrzut.

Ja strzelałem w komfortowych warunkach – żadnego stresu (a i tak mi trochę ręce drżały) –  wyobraźmy sobie, że w warunkach bojowych dochodzi jeszcze stres, bo ktoś strzela do nas… Bycie Bondem z pewnością nie jest łatwe. 😉

007 will return…

Czy mi się spodobało? Tak! Chciałbym wypróbować przekrój broni (rewolwer, strzelba, karabin snajperski), a potem dalej ćwiczyć swoje umiejętności w miarę jak pieniądze i czas pozwolą.

P. S. Blog zrobił się trochę nieświeży, więc pomyślałem, że poza postami stricte związanymi z moim zawodem, będę opisywał też ciekawe życiowe doświadczenia. Co złego może się stać? 😛